Wrzesień 2008 (Chorwacja)

Galeria - rejsy za nami

 

Kolejna edycja rejsu dla Aktywnych Singlii w Chowacji zakończyła się!
Zapraszamy do naszej galerii oraz czytania komentarzy uczestników na temat tejże imprezy.

Wasze opinie:
Na rejsie było naprawdę super - nie spodziewałam się tego zupełnie, jechałam na niego z pewną "dozą niepewności" co to będzie za "wynalazek" rejs dla singli... a okazało się, że były to jedne z moich najfajniejszych wakacji! I z pewnością chciałabym jeszcze kiedyś to powtórzyć :)

uczestniczka rejsu


Wrażenia z rejsu:
Kiedy wybiera się człowiek pierwszy raz na rejs, naprawdę nie wiadomo czego się spodziewać...jeszcze tak całkiem sam...jak niegdyś na kolonie. Zbiera informacje od kogo się da: co zabrać, czego nie, jak się przygotować....Najlepiej z doradzanych rzeczy sprawdziły się: rękawiczki na zimową wachtę i ostra papryka na dyżur w kampusie, dzięki której dania         z "Pudliszek" nabrały niezapomnianego smaku, którego w żaden sposób nie mogę odtworzyć w domu - nie to miejsce, nie Ci ludzie, nie ten klimat...Brakowało troszkę muzyki z domowej płytoteki, ale po jakimś czasie wystarcza szum fal....
Kiedy już masz wszystko spakowane (koniecznie w woreczki foliowe): te fatałaszki na ciepło       i na deszcz,  klapki pod prysznic, kostiumy kąpielowe, kremy, aparat....nagle... znajdujesz się na łodzi! Nie wiesz kompletnie nic o żeglowaniu, a próbujesz zrozumieć polecenia kapitana. Słowa: grota staw, flauta, halsowanie, fok, wydają się jedną wielka abstrakcją, ale chociaż na początku nie rozróżniamy dziobu od rufy, po tygodniu wiemy już co każdy ma robić. I choć czasem pomylą nam się liny, a na łajbę  powiemy statek, albo nawet okręt, to wspólnymi siłami PŁYNIEMY i to jak! Nie przeszkadza nam nawet sternik, który nic nie widzi, bo nie ma szkieł kontaktowych (hehe) - grunt to zgrana załoga, która da radę w każdej sytuacji!
Tego człowiek obawiał się najbardziej - załogi! Nie wiadomo przecież kogo się spotka i jak wytrzyma tyle czasu na łodzi z nieznajomymi? I okazało się, że na łajbie tworzy się taki mały mikroklimat, taki trochę "big brother" i trzeba mieć szczęście, żeby załoga się zgrała. Nasza się zgrała, a od śmiechu bolała przepona. Z innymi załogami było mniej kontaktu, ale okazali się też fajnymi ludźmi, bo teraz już wiem, że...Ci, co żeglują są po prostu fajni?. W takiej atmosferze, cele integracyjne wyjazdu dla singli zostały z łatwością osiągnięte - ktoś gdzieś znalazł kogoś ... i o to chodzi?
Ja najbardziej zakochałam się w...morzu! Na myśl przychodzą mi te wszystkie cudowne chwile, kiedy prażymy się leniwo w słońcu na pokładzie a wokół spokojne szmaragdowe morze, z którego  wystają malownicze górskie wysepki Chorwacji i ma się wrażenie , że czas się zatrzymał. A my wtedy chlup do morza popływać z rozkoszą w słonej unoszącej nas z łatwością wodzie. Albo kiedy cudownie kołysze łodzią na wzburzonym morzu, srebrzącym się w słońcu, we włosach wiatr...a w oczach strach, bo łódka przechyla się tak mocno na boki, że siedzimy stojąc.. a dodatkowo choroba lokomocyjna daje się we znaki... Niezapomniane są też te chwile, kiedy  mkniemy po falach nocą, rozgwieżdżone niebo nad nami, a wokół głucha cisza, i tylko żagle łopoczą na wietrze...Tego wszystkiego nie da się z niczym porównać! To jest tak samo straszne, bo to jednak potężny żywioł, jak piękne...warto żyć dla takich chwil...
I jestem pewna, że nigdy nigdzie tak nie wypoczęłam, i że kiedyś na pewno to powtórzę!

uczestniczka rejsu

Relacja Irminy
Wiele jest w Życiu wakacji na których bywamy, jednak tylko te wyjątkowe pozostają w naszej pamięci na bardzo długo... Tak w skrócie mogłabym opisać moje wrażenie z rejsu po Chorwacji.
Po przybyciu na miejsce dostaliśmy jacht o wdzięcznym imieniu SANJA i zabraliśmy się do prac pokładowych. Załoga była zgrana, trudno było uwierzyć iż dopiero się poznaliśmy.
Trasa rejsu była bardzo malownicza. Chyba wszystkim pozostanie w pamięci wejście do groty, kiedy to trzeba było się nieźle napagajować i umiejętnie schylać by nie dostać w głowę przy wejściu do niej. Także swoisty urok miała kąpiel w rześkim i wysokosolnym morzu na głębokości - ok. 90 metrów. Na ta atrakcje decydowali się głównie panowie.
Wieczory wypełniały nam piosenki szantowe specjalnie wyselekcjonowane przez naszego kapitana, który to tez rytmicznie przygrywał do nich na gitarze. Hitem sezonu okazały się szanty: Do czego służą nam baby, Szanta Dziewicy oraz Gdzie ta Keja. Na nudę na lodzi nie było miejsca, czas wypełnialiśmy oprócz śpiewania graniem w Scrable, opalaniem się, poznawaniem tajników żeglarstwa.
Każdy z nas miał okazje sprawdzić swoje umiejętności i siły podczas tzw. wacht.
Praca na pokładzie polegała głównie na: stawianiu/zrzucaniu foka i grota, cumowaniu, wyciąganie muringa, pracy z silnikiem (głównie domena naszych Panów) oraz przygotowywaniu odbijaczy (domena Pań).
Praca w kuchni - każdy spisywał się świetnie, przygotowując posiłki.
Choroba morska?- nie przeżyliśmy… Okazało się iż za dużo generalnie gadaliśmy i zapomnieliśmy iż niby mieliśmy ja mieć.
Chwile grozy? - jedna.. zbliżająca się chmura burzowa. Na dole lodzi nie można było wytrzymać bo zbytnio huśtało zaś na górze wiało. Poprzypinani w pasy czekaliśmy na pokładzie na to co ma się wydarzyć, przy dość mrocznej muzyce. Kapitan zadbał o to byśmy ten MROK odpowiednio poczuli muzyka.
Nocne pływanie także miało swój urok. Niesamowite wrażenie zrobiło mijanie statku pasażerskiego. Nasze zadanie polegało wtedy na określeniu jego położenia i kierunku poprzez wypatrywanie światełek czerwonych, białych i zielonych - zdarzało się iż każdy obserwując ten sam obiekt widział inny kolor światełek :).
Także nocne wchodzenie do portu np. w Dubrowniku nadawało odpowiedni klimat. Wszyscy stali na lodzi a lodka powoli wśród uroku nocy, gwiazd, świateł miasta - wbijała się w port. Mieliśmy także okazje zobaczyć pływające w morzu delfiny, a to ponoć nie zdarza się często.
Generalnie gorąco polecam uczestnictwo w kolejnych rejsach. Ja już myślę o następnych. Każdy rejs bowiem czegoś uczy: samodzielności a także pracy w zespole, niesamowicie odpręża, daje poczucie wolności, obcowania z przyroda, morzem..
Każdemu zaś życzę by przy swoich rejsach trafiał na fajnego kapitana i fajna załogę - dokładnie takich ludzi na których ja miałam okazje i szczęście trafić.

Irmina

 

Mateusz

Hiszpania  foto:   Hiszpania  foto:   Hiszpania  foto:   Hiszpania  foto:   Hiszpania  foto:   Hiszpania  foto:   Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:    Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto:   Chorwacja  foto: