Mój pierwszy kapitański rejs (Chorwacja, maj 2018)

Galeria - czartery za nami

Po 3 rejsach szkoleniowych na Chorwacji oraz tegorocznym marcowym rejsie po Morzu Północnym, uznaliśmy z kolegami, że jesteśmy gotowi do pierwszego samodzielnego prowadzenia jachtu.

Zapakowaliśmy ekipę do busa (3 JSM ale bez doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu i 5 majtków) i ruszyliśmy w kierunku Sukosanu gdzie czekała na nas Bavaria 47. Mimo, że Marina Dalmacija jest chyba największą w Chorwacji check-in poszedł nad wyraz sprawnie i szybko. Być może pokusilibyśmy się nawet o wyjście w morze tego samego popołudnia, ale chyba nie ma nic gorszego niż nieprzeszkolona załoga. Tak więc do późnych godzin nocnych szkoliliśmy załogę z zasad bezpieczeństwa, obsługi jachtu, no i przede wszystkim z etykiety żeglarskiej.

Początkowo plan trasy zakładał wypad na Vis lub którąś z okolicznych wysp, niestety z powodu braku wiatru musieliśmy go zmodyfikować. Nie żałowaliśmy. Odwiedziliśmy miejsca dobrze znane nam z rejsów szkoleniowych, z którymi wiążą się nie jedne historie. Podejścia do Rogoźnicy, Sali czy Kaprije mieliśmy opanowane, bo spędziliśmy tam nie jedną godzinę rejsów szkoleniowych z Charterem, piłując manewrówkę.

Nie obyło się oczywiście bez przygód. W Sali podczas przygotowywania śniadania niespodziewanie doszło do wybuchu jednego z akumulatorów zasilających silnik (prawdopodobnie był wyeksploatowany). Po kilku chwilach niepewności, opanowaliśmy nerwy i zgłosiliśmy sprawę armatorowi, który szybko i sprawnie usunął uszkodzony akumulator. Warto tutaj dodać, iż cały czas pozostawaliśmy w kontakcie telefonicznym z bazą Charteru, która przekazywała nam niezbędne instrukcje i udzielała wszelkiego możliwego wsparcia. Po kilku godzinach byliśmy już na wodzie, płynąc w kierunku Murteru.

Pogoda nas nie rozpieszczała. Nie powiewało nam zbyt mocno, często musieliśmy się wspomagać silnikiem, ale takie uroki żeglarstwa. Przetestowaliśmy również nasze sztormiaki, które zmokły w czasie deszczu. Niemniej jak na tą porę roku było słonecznie i ciepło, także wygrzaliśmy kości, co było zwłaszcza potrzebne po tym jak wymarzliśmy w marcu na Morzu Północnym. Przyjemne, niespieszne przemieszczanie się miedzy małymi Chorwackimi mieścinami to coś, w czym można się zakochać.

Rejs zakończył się pełnym sukcesem. Zdaliśmy łódkę w jednym kawałku (nie licząc wspomnianego akumulatora), manewry portowe, których najbardziej się obawialiśmy, wyszły nam nad wyraz sprawnie, a i część załogi, która była z nami po raz pierwszy na morzu złapała bakcyla i czeka na kolejne wyprawy.

Jako, że całe swoje doświadczenie w pływaniu na morzu, nabywaliśmy w rejsach szkoleniowych Charteru, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć: Nauczą Was pływać!

Marcin Widenka

Rejs majowy w Chorwacji Rejs majowy w Chorwacji Rejs majowy w Chorwacji Rejs majowy w Chorwacji Majówka w Chorwacji Majówka w Chorwacji Majówka w Chorwacji Rejs morski w Chorwacji Rejs morski w Chorwacji Rejs morski w Chorwacji Rejs morski w Chorwacji Rejs morski w Chorwacji