Psoty harce zbytki figle-migle czyli tydzień na Malcie (wrzesień 2016)
Galeria - czartery za nami
Wystartowaliśmy z mariny Kalkara w Valettcie. Jest tak pięknie położona, że właściwie aż szkoda z niej wypływać. Basen portowy usiany małymi łódeczkami o charakterystycznych niebiesko-turkusowych burtach, a nad nim górująca zabudowa wszechobecnych na Malce twierdz, urokliwych miast Birgu i Valetty. Czegóż chcieć więcej! Turkusowy kolor jest dla Malty charakterystyczny, nim to wymalowane są nie tylko burty łodzi, także okiennice, drewniane ganeczki i wykusze. Turkus wspaniale harmonizuje z żółtawą barwą wapienia, z którego wzniesiono tutejsze kamienice. Całości krajobrazu dopełniają kopuły barokowych kościołów, górujących nad miastami Malty. Z Kalkary jest raptem pół godziny jazdy autobusem do serca historycznej Valetty. Barokowy przepych katedry w Valettcie, co tu dużo mówić, powala nawet najbardziej zajadłych przeciwników zwiedzania architektury sakralnej. Grzechu wartych jest także kilka innych tutejszych kościołów i przede wszystkim pałac wielkich mistrzów Zakonu Kawalerów Maltańskich. Szczególnie cenne są w nim feski, gobeliny i sala militariów, pośrodku której lśnią przepyszne zbroje wielkich mistrzów i dostojników zakonu.
Wielkim rozczarowaniem Valetty jest bulwar nadmorski. Zwykle ciągnący się wzdłuż nabrzeża bulwar bywa reprezentacyjną i najbardziej zadbaną częścią nadmorskich miejscowości, usianą restauracjami, kawiarniami, sklepami i straganami z pamiątkami. To naprawdę niesamowite, ale w Valettcie jest zupełnie odwrotnie. Tu bulwar jest niemal bezludny, brudny, a znajdujące się opodal kamienice, sypiące się i zaniedbane przypominają slamsy.
Zupełnie inaczej jest w Birgu, w którym przyjemnie jest przejść się ciągnącymi się wzdłuż twierdzy czystymi bulwarami, skąd rozciąga się widok na Valettę i marinę Kalkara. Warto tu zajrzeć do kościoła św. Wawrzyńca i przykościelnego muzeum, a także do Malta at War Museum i Pałacu Inkwizytora.
Z Kalkary ruszyliśmy na południe do Marsaxlokk, uroczej niewielkiej rybackiej miejscowości. Najprzyjemniejszym jej wspomnieniem jest niewątpliwie smak świeżej lampuki, przyrządzonej w w winno-pomidorowym sosie, którą mieliśmy okazję spożyć w jednej z tutejszych knajp, usytuowanych wzdłuż nabrzeża.
Dalszy kurs wiódł wzdłuż malowniczych klifów południowego wybrzeża Malty aż do słynnej Golden Bay. Jak to jednak zwykle bywa, z tak medialnymi nazwami, miejsce zdecydowanie przereklamowane. Po kilkugodzinnym postoju na kotwicy powróciliśmy do piękniejszej i bardziej kameralnej zatoki po wschodniej stronie cypla, otoczonej malowniczymi zielono-złotymi skałami.
Nazajutrz niektórzy z nas mieli frajdę bawiąc w słynnym filmowym miasteczku Popeye, inni cierpliwie czekali, by udać się w dalszy rejs, ku słynnej zatoce Dwejra i Lazurowym Oknie.
Dwejra zasługuje na swą sławę. Przypomina wielki okrągły turkusowy basen, ukryty pośród pionowych skał. Można wpłynąć do wnętrza jachtem i stanąć na kotwicy. Po odbyciu sesji fotograficznej przy Lazurowym Oknie zawróciliśmy na wschód, by udać się do mariny Mgarr na wyspie Gozo. Tu spędziliśmy dwie noce. Jeden dzień przeznaczyliśmy, by pojeździć miejscowym autobusem turystycznym po wyspie Gozo. Na prawdę warto, twierdze, barokowe kościoły, neolityczne świątynie..
Dalsza trasa rejsu wiodła w kierunku wysepki Comino i dwóch urokliwych zatok, Blue Lagoon i Crystal Lagoon. Nacieszywszy się ciepłą i krystalicznie czystą wodą niestety postanowiliśmy ruszyć dalej, ku brzegom północnej Malty.
Saint Paul’s Bay, w której zdecydowaliśmy się zacumować na noc była naprawdę okropna ale w tej swojej brzydocie miała także pewien klimat. Całości dopełniał rozkołys, powodowany północno-wschodnim wiatrem, który miotając zacumowanym na boi jachtem i dawał się nam nieźle we znaki.
Rankiem ruszyliśmy ku Valettcie. W niej to byliśmy świadkami niezwykłej uroczystości, będącej niczym skrzyżowanie święta kościelnego z karnawałem. Przystrojoną ulicą, przy akompaniamencie orkiestry, kroczyła procesja a na jej czele spore gromady mnichów dźwigały potężne figury świętych. Dobiegały dźwięki fajerwerków wystrzeliwanych z wieży kościelnej. Jakże inna to była uroczystość od procesji, które znam z naszego kraju.. Pełna energii, pompy, rozbrzmiewająca muzyką i wystrzałem fajerwerków. Także i ona składa się na krajobraz Malty..
Nakreślony tu jednak krajobraz i klimat wyspy nie byłby pełny gdyby nie wspomnieć o maltańskim winie, przepysznym, o głębokim smaku i aromacie..
Autorka tekstu: Jola Szczepańska (morskiewidziadla.eu)
Autorzy zdjęć: Jola i Piotr Szczepańscy
Najbliższe rejsy
Belize
Termin: 07 - 21.12.2024 10000 zł/os Karaiby (Belize)
Czytaj więcej »Tajlandia
Termin: 18 - 28.01.2025 10800 zł/os Tajlandia
Czytaj więcej »Holandia, Anglia
Termin: 04 - 14.04.2025 4500 zł/os Kwietniowy rejs do Londynu - rejs pływowy
Czytaj więcej »